Wpatrywał się w rozwieszoną nad jego łóżkiem ogromną flagę Austrii z podpisami wszystkich byłych i obecnych członków kadry narodowej. Kochał swój kraj i chciał wygrywać w jego barwach. Nacisnął przycisk na swoim iPodzie, przełączając piosenkę. Nirvana zawsze dobra. Skrzywił się nieznacznie, słysząc dźwięk otwieranych drzwi.
- Zauner, zniknij – syknął, nie otwierając oczu. Przybysz nie zareagował, usiadł na krześle, wpatrując się w niego bez słowa. Schlierenzauer niechętnie podniósł powieki i wyłączył muzykę. Przez chwilę obaj milczeli.
- Chciałem pogadać – odezwał się w końcu gość. Gregor uśmiechnął się drwiąco.
- No raczej nie przyszedłeś popatrzeć się na flagę Austrii, Morgen – prychnął. Morgenstern westchnął cicho.
- Blanka mnie o to prosiła – przyznał. Młodszy ze skoczków zacisnął dłonie w pięści na dźwięk tego imienia. – Gregor, może… Cholera, przecież kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi. Wszystko było łatwiejsze – mruknął. Schlierenzauer spojrzał na blondyna. Był inny, kiedy się przyjaźnili. Kiedy Eva jeszcze żyła, a on dopiero zaczynał swoją karierę. Milczał, czekał na dalszy ciąg wypowiedzi Morgensterna, ale wydawało się, że on już też nie wiedział, co jeszcze mógłby dodać.
- Blanka jest tego warta – powiedział w końcu młodszy Austriak. – Tych prób. Wszystkiego. – Morgenstern popatrzył na skoczka z zaskoczeniem. Nie spodziewał się takich słów padających z ust Schlierenzauera.
- Jest warta – zgodził się. – Gregor, przykro mi, że Eva zginęła… przeze mnie – powiedział cicho. Ciemnowłosy wzruszył lekko ramionami.
- To nie była twoja wina, Thomas – odparł. Zawahał się na moment. – Tak pewnie miało być. – Morgenstern uśmiechnął się lekko.
- Dziewczyny teraz by się rozpłakały i rzuciły się sobie w ramiona – stwierdził. Schlierenzauer roześmiał się cicho.
- I tak cię pokonam – prychnął. Tym razem to Morgenstern się zaśmiał.
- Ale to ja jestem lepszy – odparł złośliwie.
Objęła dłońmi kubek z kawą, patrząc z szerokim uśmiechem na przyjaciółki. Blondynka i brunetka, diametralnie się różniące, zarówno wyglądem, jak i charakterem. Olka błagalnym wzrokiem wpatrywała się w wypełnione ciemnym napojem naczynie Blanki. Daria z uśmiechem sączyła colę z wysokiej szklanki.
- Błagam, dajcie mi kawy – jęknęła blondynka. Jej przyjaciółki wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.
- Wypiłaś już trzy red bulle, a jest dopiero dziesiąta – przypomniała jej Daria.
- A poza tym po kawie zrobisz się jeszcze bardziej nadpobudliwa i znowu naskoczysz na biednego Manu – dodała Grabarska. – Czekaj ,jak ty go nazwałaś? Elf na nartach?
- Taa, coś w ten deseń – mruknęła Olka. – Wszyscy skoczkowie są tak irytujący? – Szatynka roześmiała się. Uwielbiała spędzać z nimi czas.
- Kofi jest cudowny – powiedziała. – Wolfgang i Martin są naprawdę w porządku. Całkiem fajni są też…
- Kofi? – upewniła się Michnik. – Blana, chcesz mnie zabić? Zabraniasz mi kofeiny i wyskakujesz z tekstem o kawie?
- To nie byle jaka kawa. – Grabarska uśmiechnęła się złośliwie. – Tylko Austriacka Kawa w żółtej koszulce. Opanuj się, Olka, przecież mówię o skoczku, Andim Koflerze.
- Przystojny? – Blondynka wyszczerzyła zęby.
- O ile wiem, to ty interesujesz się sportem – prychnęła Blanka. – Poza tym ja nie patrzę na niego w ten sposób. To przyjaciel. To tylko przyjaciel.
- No tak, bo nasza Blaneczka jest śmiertelnie zakochana w Porannej Gwieździe – zaśmiała się Aleksandra. Jej przyjaciółka spojrzała na nią ze zmrużonymi ze złości oczami. Blondynka pochyliła się lekko nad stolikiem i szybkim ruchem zabrała kubek z kawą Grabarskiej. Szatynka zacisnęła dłonie w pięści.
- Dobra, spokój – odezwała się ostrym tonem Daria. – Blanka, opowiedz o skoczkach. Z innych kadr. – Wiedziała, że Michnik i Grabarska nie potrafią bez siebie żyć, ale ich kłótnie mogły być naprawdę groźne w skutkach.
- Polacy są fajni – stwierdziła szatynka. – Maciek Kot jest niesamowicie odważny. Jak to określił Kamil, w idiotyczny sposób odważny. Przeparadował w mojej różowej sukience do Hofera. – Przyjaciółki dziewczyny roześmiały się głośno, ściągając na siebie uwagę ludzi zgromadzonych w małej, urokliwej kawiarence. Nie przejęły się tym. Były młode, miały prawo na trochę szaleństwa. Zanim życie boleśnie je nauczy, jak jest ciężkie, miały jeszcze prawo na śmiech i zabawę. Chciały zaznać szczęścia, by potem łatwiej znosić ból.
- Oho, Blania, idzie twój wybranek – zaśmiała się nagle Olka. Po chwili uśmiech znikł z jej twarzy. – I elf na nartach – dodała z rezygnacją. Tym razem to Grabarska się roześmiała. Wstała z krzesła i podbiegła do Morgensterna. Złożyła przelotny pocałunek na jego miękkich wargach.
- Rozmawiałem z Gregorem – poinformował ją Austriak. – Miałaś rację. Nie jest taki zły. – Uśmiechnęła się radośnie.
- Mówiłam ci – odparła z triumfem. – Ja wiem, on od razu się nie zmieni, ale przecież warto próbować – stwierdziła. Odwróciła się od ukochanego, obserwując Fettnera i Olkę patrzących na siebie wrogo. Daria oglądała scenę z widocznym rozbawieniem.
- Oni się nie pozabijają? – zapytał niepewnie Morgenstern. Blanka potrząsnęła brązowymi włosami.
- Daria ma jednak jakąś kontrolę nad Olką, jeszcze – wyjaśniła. Skoczek pokiwał głową ze zrozumieniem.
- Nie zdziwię się, jak coś z tego kiedyś będzie – stwierdził nagle. Polka prychnęła cicho.
- Nie ma mowy – odparła dość ostro. – Olka nie lubi takich facetów, jak Manu, co widać na załączonym obrazku. – Odgarnęła miękkie włosy z twarzy i spojrzała na skoczka. – A czy wy przypadkiem nie macie jakiegoś konkursu, albo czegoś w tym stylu? – zapytała. Morgenstern wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu.
- Drużynowy – odrzekł. – Który wygramy, jak zwykle. – Zaśmiała się cicho i potargała jego jasne, przydługie włosy.
- Jasne, Gwiazdeczko – mruknęła. – Tylko nie zapomnijcie o Tomie i reszcie. – Austriak natychmiast zacisnął wargi. Dostrzegła to, jakąś dziwną złość w jego błękitnych oczach. – Thomas, nie żartuj – jęknęła.
- O co ci chodzi? – spytał chłodno.
- Jesteś zazdrosny o Toma – rzuciła oskarżycielsko Polka. Skoczek splótł ręce na piersiach.
- Spędzasz z nim dużo czasu – zauważył. Blanka westchnęła bezsilnie.
- Bo to mój przyjaciel – prychnęła. Zacisnął dłonie w pięści.
- Jesteś pewna? – zapytał ironicznie.
- Przeginasz – warknęła Polka. – Thomas! THOMAS! – Odwrócił się i odszedł szybkim krokiem, ignorując jej wołanie. Zacisnęła mocno powieki, czując pod nimi pieczenie. Zabolało ją to. Ich pierwsza kłótnia. Nie wierzył jej, że kochała tylko jego. Dlaczego nie był w stanie w to uwierzyć? Nie ufał jej? A może sam nie był pewny swoich uczuć? Grabarska poczuła czyjeś palce zaciskające się na jej ramieniu. Odwróciła głowę, trafiając wzrokiem w ciepłe, brązowe tęczówki.
- Nie martw się, jest zazdrosny, bo cię kocha – powiedział przybysz. – Wróci. Thomas zawsze wraca – zapewnił ją. Uśmiechnęła się blado.
- Dzięki, Gregor – rzekła cicho. – To wiele dla mnie znaczy, że… że to mówisz. – Roześmiał się lekko.
- Obiecałem, że się zmienię – odparł. – A Schlierenzauer dotrzymuje obietnic.
Słońce swoimi ostatnimi promieniami oświetlało Certak, skocznię, która zawiodła marzenia tysięcy kibiców i kilku młodych, utalentowanych zawodników. Austria przegrała. Austria została pokonana, po raz pierwszy od bardzo długiego czasu. Czterech skoczków z zimnej Skandynawii, prowadzeni przez Austriackiego szkoleniowca, Alexandra Stoeckla, odebrało złoto Thomasowi, Gregorowi, Andreasowi i Davidowi .Morgenstern zacisnął dłonie w pięści i szybko zszedł z zeskoku po dekoracji. Skoczył najlepiej z całej drużyny. Może Pointner miał rację. Może związek z Blanką przeszkadzał mu w wygrywaniu. Patrzył ze złością, jak rozmawiała z Norwegami, z tym palantem Romoerenem i jego wiernym giermkiem Hilde. Śmiała się, opierała głowę o ramię Toma. Przedstawiła mu swoje przyjaciółki. Wyglądała na naprawdę szczęśliwą w towarzystwie młodego Norwega.
- Thomas, przestań się wreszcie zadręczać – powiedział Kofler, stając obok niego. Morgenstern potrząsnął głową.
- Ona jest z nim szczęśliwa – rzekł cicho. Zacisnął wargi w wąską kreskę. Andreas przewrócił oczami.
- Morgen, przestań na trochę myśleć, bo ci to chyba nie wychodzi – syknął. Blondyn prychnął cicho. – Blanka jest szczęśliwa, bo jest z tobą. Rozumiesz? Niech to do ciebie wreszcie dotrze, Thomas, bo rozwalisz ten związek swoimi wątpliwościami.
- Kofler ma rację, o dziwo – dorzucił Schlierenzauer, pojawiając się znikąd obok skoczków. Morgenstern wzruszył ramionami. – Morgen, do jasnej cholery, przestań ją unieszczęśliwiać! – wybuchł nagle Gregor. Andreas spojrzał na niego z zaskoczeniem.
- A tobie co, identyfikujesz Blankę z Evą? – spytał. Po chwili zacisnął wargi, słysząc własne słowa. – Cholera, przepraszam, Gregor. Nie powinienem był tego mówić. Za dużo gadam, naprawdę za dużo gadam. –Schlierenzauer patrzył na niego z powagą.
- Skończ, Kofler – powiedział w końcu. – Eva nie żyje od paru lat, czas zapomnieć. – Andreas uniósł lekko brwi.
- Zapomnieć? – powtórzył z powątpiewaniem. Schlierenzauer wzruszył ramionami.
- To już przeszłość – stwierdził. Morgenstern spojrzał niepewnie na młodszego skoczka, ale ten wydawał się być całkowicie opanowany. –Idź lepiej do Blanki – poradził blondynowi. Thomas pokiwał powoli głową. Ruszył powolnym, niepewnym krokiem w stronę dziewczyny. Śmiała się, znowu. Ale nagle w tym śmiechu wyczuł jakiś fałsz. Zatrzymał się kilka metrów przed nią. Wahał się. Zranił ją, nie chciał wysłuchać, co miała mu do powiedzenia. Ale nadal nie był w stanie uwierzyć, że mogła go pokochać. Jakby nie zasługiwał na tę miłość. Zauważył, że czarnowłosa Daria trąciła łokciem jego ukochaną Polkę. Grabarska odwróciła się i podeszła do niego z zaciśniętymi wargami.
- Przepraszam – powiedział cicho Morgenstern. Patrzyła gdzieś w bok, z uporem odmawiając spojrzenia mu w oczy. – Nie powinienem w ogóle tego mówić.
- Nie powinieneś tak myśleć – odparła chłodno. Nadal na niego nie patrzyła. Stanął tuż przed nią, chwytając jej drobne, zmarznięte ręce. Znowu nie wzięła rękawiczek.
- Nie mogę uwierzyć, że ze mną jesteś – przyznał się niemal szeptem. W końcu podniosła wzrok, patrząc mu prosto w oczy.
- Moja matka się domyśla – powiedziała. – Chce, żebym wróciła do Polski. – Otworzył usta. Po plecach przebiegł mu zimny dreszcz. Nie mogła wyjechać, nie mogła go zostawić. Bez niej nie dałby sobie rady.
- Blanka…
- Wykrzyczałam, że nie ma prawa mi mówić, co mam robić i rzuciłam słuchawką – wyjaśniła. Jego twarz natychmiast się rozjaśniła.
- Czyli zostajesz? – upewnił się. Skinęła głową, nadal z poważną miną. – Ale, Thomas, na miłość Boga, uwierz wreszcie, że cię kocham – jęknęła. Uśmiechnął się delikatnie i pocałował jej zgrabny, lekko zadarty nos. Szybko odnalazła wargami jego usta i połączyła ze sobą, targając dłonią jego jasne włosy. Za plecami usłyszała znaczące chrząknięcie, ale zignorowała to.
- Odczep się, Olka – syknęła, kiedy oderwała się wreszcie od Thomasa. Spojrzała w stronę reszty swoich przyjaciół. Daria i Hilde wyglądali na pogrążonych w rozmowie, Bjoern przyglądał się im z boku z kpiącym uśmiechem. Blanka spojrzała na Morgensterna z radością wymalowaną na bladej twarzy.
- Widzisz? – mruknęła. – Chyba wyswatałam Toma z Darią.
Siedziała w tłumie, razem z przyjaciółkami, obserwując skoczków odpowiadających na pytania dziennikarzy. Z drużyny austriackiej na konferencji pojawili się Thomas i Andreas, Norwegów, triumfatorów konkursu, reprezentowali Hilde i jego przyjaciel Romoeren. Blanka szturchnęła siedzącą obok Darię, kiedy odpowiedzi udzielał młodszy ze Skandynawów.
- Chyba się polubiliście – powiedziała złośliwie. Brunetka zaśmiała się cicho.
- Nie, Blanka, nie jesteśmy razem – odparła. – Fajnie nam się rozmawia, to wszystko. Ma śmieszny akcent. – Grabarska pokiwała ironicznie głową i wpatrzyła się przed siebie, w uśmiechającego się szeroko w jej stronę Morgensterna. Blondyn bawił się trzymanym w dłoni mikrofonem, oczekując na jakieś pytania.
- Thomas, skoczyłeś dzisiaj najlepiej z całej drużyny, ale nie udało wam się wygrać. Czujesz żal? Rozgoryczenie? Złość na kolegów? – Dziennikarz był dość natarczywy, ale Austriak tylko uśmiechnął się lekko.
- Nie zajęliśmy pierwszego miejsca, Norwegowie byli lepsi. – Pomachał w stronę Hildego i Romoerena. – Moje skoki były dobre, lubię tę skocznię, a do tego miałem trochę szczęścia. Właściwie to ostatnio mam bardzo dużo szczęścia. – Urwał, czekając, aż będą drążyć temat.
- Chodzi o związek z Blanką Grabarską? – zapytał jeden z dziennikarzy. Blanka uśmiechnęła się szeroko, dokładnie w tym samym momencie, kiedy zrobił to Morgenstern.
- To miłość mojego życia – odparł krótko skoczek. Nie było więcej pytań adresowanych do niego, a jemu to nie przeszkadzało. Nigdy nie kłamał podczas konferencji prasowych, tym razem też nie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz