sobota, 4 stycznia 2014

[30] Nie odchodź


            Wyrwany ze snu Loitzl rozejrzał się nieprzytomnie po pokoju. Z zaskoczeniem zauważył puste, równo zasłane łóżko, na którym powinien znajdować się Schlierenzauer. Ponowne pukanie do drzwi wytrąciło skoczka z lekkiego zamyślenia. Niechętnie wstał i przekręcił klucz w drzwiach.
- Gdzie Schlierenzauer? - spytał ostro Pointner. Loitzl wzruszył lekko ramionami.
- Nie mam pojęcia - mruknął. - Coś się stało, trenerze?
Mężczyzna potrząsnął głową. Odszedł, ignorując pytające spojrzenie Wolfganga.
            Zapukał do drzwi jedynego pojedynczego pokoju zajmowanego przez jego ekipę. Pomieszczenie, do którego przydzielona została Blanka Grabarska, zza drzwi wydawało się kompletnie ciche, niemalże opustoszałe. Nikt nie reagował, nie otwierał. Alex nacisnął klamkę. Drzwi ustąpiły.
Zastał dokładnie ten sam widok, który zobaczył Hilde dzień wcześniej. Blankę śpiącą na piersi Schlierenzauera.
Zacisnął dłonie w pięści. Wpatrywał się zirytowanym wzrokiem w pogrążoną we śnie parę, nieświadomą jego obecności. Miał wygrywać, skupić się na skakaniu, a nie ganiać za niepozorną, ciemnowłosą Polką.
Blanka skomplikowała życie niemalże wszystkich jego podopiecznych. Rozkochała w sobie Morgensterna i Schlierenzauera, zaprzyjaźniła z Koflerem, Fettner zwariował na punkcie jej przyjaciółki... Wszystko zaczęło się sypać, kiedy dołączyła do drużyny. Ale Pointner wiedział, że wysłanie jej teraz do domu byłoby o wiele gorszym pomysłem, niż pozwolenie jej na pozostanie w teamie, z Gregorem.
Schlierenzauer obudził się, instynktownie wyczuwając obecność nieproszonego gościa w pomieszczeniu. Rozejrzał się zaspanym wzrokiem.
- O kurwa - zaklął szeptem, dostrzegając Pointnera. Poruszył się gwałtownie, budząc śpiącą obok niego dziewczynę.
- Gratuluję, Schlierenzauer - rzucił cierpko trener. - Możesz być z siebie dumny, odbiłeś Morgensternowi dziewczynę. Teraz sponsorzy rzucą się na niego, nie ciebie. Na urodziny Kocha też cię nie zaprosili, prawda? To chyba przez tę zdradę. Przykre.
Gregor zacisnął usta w wąską linię.
- Nigdy nie zdradziłam Thomasa - wycedziła Blanka. Pointner uśmiechnął się ironicznie.
- Ty tak twierdzisz - mruknął.
Schlierenzauer poderwał się gwałtownie z łóżka. Grabarska złapała go za rękę i szarpnęła mocno.
- Uspokój się - poprosiła. - Trenerze, to chyba nie jest odpowiednia pora na wizyty - oznajmiła chłodno. Pointner uśmiechnął się cierpko i wyszedł, zamykając za sobą drzwi z głośnym hukiem.
Blanka opadła bezwładnie na łóżku, zaciskając dłonie w pięści. Przez półprzymknięte oczy obserwowała Schlierenzauera miotającego się po pokoju.
- Nie miał prawa tak o tobie mówić - wybuchł skoczek. - Nie miał cholernego prawa, oni nie mają cholernego prawa cię oceniać! Nic im nie zrobiłaś, to nie jest twoja wina, tylko moja! MOJA! Gdybym umiał się zamknąć, nikt by tyle nie cierpiał.
Dziewczyna usiadła na łóżku, przygryzając wargi.
- Nieprawda, Gregor. Wszyscy byśmy cierpieli. Ja od dawna nic nie czuję do Thomasa. Kocham tylko ciebie.
Ukryła twarz w dłoniach. Spomiędzy jej palców popłynęły pierwsze łzy, znacząc wilgotne ślady na jej skórze. Gubiła się we własnych emocjach, w bólu napływającym z każdej strony, oskarżeniach, wyrzutach sumienia...
- Dlaczego oni piętnują miłość, Gregor? - spytała cicho. Zatrzymał się i spojrzał na nią z cierpieniem w orzechowych oczach.
- Kiedyś zrozumieją - odparł po chwili. Uśmiechnęła się blado.
- Sam w to nie wierzysz - mruknęła. - Oni się nie zmienią. Nic się nie zmieni.
Wstała i powoli zaczęła się ubierać. Obserwował ją z narastającym przerażeniem.
- Blanka, co ty, do cholery, robisz? - wykrztusił w końcu. Nie przerwała czynności, nawet na niego nie spojrzała.
- Odizolowałeś się od wszystkich, skupiłeś na własnym cierpieniu, na własnym świecie. I teraz nikt nie stanie po twojej stronie, Gregor, nikt.
Wciągnęła bluzę na cienką podkoszulkę i powoli wsunęła stopy w długie, ciemne kozaki. Spojrzała na moment na skoczka wpatrującego się w nią z niedowierzaniem.
- Tak będzie lepiej dla was wszystkich.
Powiedziała "was", nie "nas". Nie liczyła siebie. Nie dbała o siebie? Co ona znowu wymyśliła, ta jego krucha, niesamowicie silna, piękna Blanka?
- Co ty robisz? - powtórzył pytanie. Uśmiechnęła się smutno. Podeszła do niego i ucałowała lekko jego nieogolony policzek.
- Tak będzie lepiej - wyszeptała, spoglądając bursztynowymi oczami w jego brązowe tęczówki. Złapała kurtkę wiszącą na wieszaku i wyszła z pokoju.
Kiedy się otrząsnął i wyjrzał na korytarz, pozostało tylko echo jej szybkich kroków.

            Wybiegł z hotelu w samej bluzie, rozpaczliwie wykrzykując imię ukochanej. Rozejrzał się w panice, stojąc na wietrznej uliczce Zakopanego. Nigdzie nie było widać Blanki.
Przecież byli już przez moment szczęśliwi, przecież było idealnie, Daria i Hilde wreszcie byli razem, szczęśliwi, oni też.
Jak mógł ją wypuścić ze swoich rąk? Jak mógł pozwolić jej uciec?
- Blanka! - krzyknął w przestrzeń. Wrony z pobliskiego drzewa poderwały się do lotu, spłoszone dźwiękiem jego głosu przecinającego lodowate powietrze jak ostrze.
Kochał ją najbardziej na świecie, a jednak znowu pozwolił jej wymknąć się z jego rąk. Znowu ją stracił.
- BLANKA!!! - wrzasnął z rozpaczą. Poczuł pieczenie pod powiekami. Zniknęła. Na zawsze?
Bał się odpowiedzi na to niewypowiedziane pytanie.
- Schlierenzauer, właź do środka.
Odwrócił się gwałtownie. Loitzl stał kilka kroków za nim, w kurtce, ściskając w ręku płaszcz Gregora.
- Zniknęła - powiedział z rozpaczą młodszy ze skoczków.
- Staniem na mrozie jej nie pomożesz - odparł Wolfgang. - Nie znasz Zakopanego, Gregor. Wróci. Daj jej czas, wasza sytuacja jest cholernie trudna.
Schlierenzauer zagryzł wargi i zacisnął dłonie w pięści. Zamknął oczy. Wyobraźnia podsunęła mu widok radosnej, tańczącej Blanki, w jego ramionach, z iskierkami szczęścia w miodowych oczach.
Nigdy nie przypuszczał, że można kochać kogoś tak mocno, rozpaczliwie i bezwarunkowo. Że naprawdę można kochać kogoś do utraty tchu, na zawsze, na przekór wszystkim. Że można kochać tak, by umrzeć z miłości.
Musiał ją odnaleźć.

            Rozpędzona, z oczami zamglonymi łzami, nie widziała, gdzie biegnie. Stopy prowadziły ją w nieznanym jej kierunku. Wpadała na ludzi i biegła dalej, bez słowa, połykając łzy.
Nie wiedziała, dlaczego uciekła, ale nie mogła wrócić. Życie z Gregorem było trudne, bolesne, niemal nie do zniesienia. Ale jego brak też ją ranił.
Chciała zniknąć, przestać czuć. Przez moment wreszcie poczuć bezwarunkowe szczęście, niezmącone strachem czy złymi wspomnieniami.
Chciała kochać i być kochana, chciała, by ludzie akceptowali jej wybór, by zrozumieli, że nie da się walczyć z taką miłością.
Chciała też zniknąć, zapaść się pod ziemię, wymazać z pamięci wszelkie wspomnienia i zacząć żyć od nowa.
Blondynka, z którą zderzyła się w biegu, złapała ją mocno za przedramiona i powstrzymała przed dalszą ucieczką.
- Blanka, co się stało? - zapytała. Grabarska zamrugała kilkakrotnie, wpatrując się w kobietę.
- Magda? - wyszeptała. - Magda... ja nie chciałam zranić Thomasa... Naprawdę nie chciałam...
Blondynka pokiwała głową i impulsywnie objęła szatynkę.
- Mam pokój tutaj, na piętrze - powiedziała cicho. - Chodź, mała. Porozmawiamy.
Pociągnęła ją za rękę. Grabarska nie stawiała oporu, podążyła za starszą siostrą swojej przyjaciółki.
            Usiadła na niewygodnym, prostym łóżku, zaciskając dłonie w pięści.
- Co się dzieje? - spytała łagodnie Magda, kucając przed Grabarską. Blanka spojrzała na miejsce obok siebie.
- Usiądź, jeśli masz czas - powiedziała cicho. Splotła palce i zaczęła je po kolei wyłamywać, pociągając nosem. Na jej dłonie zaczęły skapywać łzy, ale głos jej się nie załamał.
- Mam mnóstwo czasu - odparła blondynka. Blanka uśmiechnęła się blado.
- To dobrze. To długa historia. - Odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała przenikliwym wzrokiem miodowych oczu na siedzącą obok studentkę fizjoterapii. - Jesteś pewna, że chcesz wysłuchać tej popapranej opowieści? - spytała. Magda w milczeniu skinęła głową.
            - Pod koniec tamtego roku okazało się, że matka jest jakąś kuzynką trenera Austriaków - zaczęła Grabarska. - Zaproponowała mu układ. Miałam udawać nową ukochaną Thomasa. On zyskiwał status dojrzałego, ja popularność i szansę na śpiewanie.
- Ojciec zabierze cię na zakupy. Musisz mieć coś nowego, jeśli chcesz spodobać się Thomasowi – stwierdziła matka, oglądając ulubioną, czarną sukienkę Blanki i ignorując jej chwilowo niezbyt dobre samopoczucie. Dziewczyna pokiwała lekko głową. – Zarezerwowałam ci bilety – poinformowała. Blanka nie mogła już nic odpowiedzieć. Zabrakło jej słów. Wyjeżdżała na pół roku, w podróż po świecie śniegu i nart, by udawać związek z jednym z najlepszych skoczków. Coś się kończy, coś się zaczyna. Kiedyś trzeba dorosnąć. To widać był jej moment, chwila zakończenia tego szczęśliwego okresu młodzieńczych, dziecinnych lat. Ale Blanka za wszelką cenę chwytała się dzieciństwa, nie chcąc dorosnąć.
- Nie byłam zachwycona. Zresztą, byłam rozpieszczonym, irytującym dzieciakiem. Ale wyjechałam. Na lotnisku w Oslo poznałam najpierw Koflera. Polubiliśmy się. To naprawdę fajny facet. Zabawny, sympatyczny... To była jakby przyjaźń od pierwszego wejrzenia.
Opowiedział mi o reszcie drużyny w samochodzie, kiedy jechaliśmy do hotelu. Nikt nie wiedział o tym planowanym układzie, poza mną, Thomasem i Pointnerem.
- ONA ma imię! – wrzasnęła nagle dziewczyna. – Brzmi ono Blanka i wcale nie jest takie trudne do wymówienia dla obcokrajowców! – Instynktownie zacisnęła dłonie w pięści i zrobiła krok w stronę Gregora, który siedział na kanapie z rozbawioną miną. Thomas położył jej dłoń na ramieniu.
 - Spokojnie, mała. – O dziwo, nie zirytowała jej ta „mała”. Była w końcu sporo niższa i młodsza. – Nie warto – dodał skoczek, uśmiechając się do dziewczyny. – Idź pobądź dzieciakiem gdzieś indziej, Gregor – zaproponował Morgi. Schlierenzauer obrzucił skoczka i dziewczynę pogardliwym spojrzeniem i wyszedł szybkim krokiem. Blanka wciąż drżała od tłumionego gniewu.
 - Spokojnie, Blanka – powtórzył Thomas. – Gregor nie jest tego wart, uwierz mi – zapewnił ją. Rozluźniła mięśnie pod wpływem jego uśmiechu i ciepłego tonu głosu.
 - Mhm – mruknęła, siłą woli powstrzymując się od zrobienia kroku w tył i wtulenia się w silny tors skoczka. Coś ją do niego przyciągało, jakaś dziwna siła, już od pierwszego spojrzenia. Odwróciła się w jego stronę. Spotkanie oczu, ręka Thomasa, która zawisła niepewnie w powietrzu, strącona z ramienia Blanki, delikatne uśmiechy na twarzach…
Między mną a Thomasem od początku zaiskrzyło. Wydawało mi się, że jednak ten wyjazd to dobry pomysł, że to może być początkiem czegoś niesamowitego.
Pointnera poznałam niedługo później, był bardzo oschły i zasadniczy, ale nie zwracałam na to uwagi. Byłam pochłonięta myślami o Thomasie.
Między nami cały czas iskrzyło. To było niesamowicie ekscytujące. Wyprawa do Helsinek, a potem do Kuusamo, na Rukatunturi. Świetnie się bawiłam w towarzystwie Thomasa i reszty chłopaków. A sam Thomas... zawrócił mi w głowie, ja jemu też.
- Blanka, jeśli chcesz, możemy… możemy tylko czasami pokazać się razem, trzymać za ręce… Nie musimy robić nic więcej, jeśli… jeśli nie zechcesz – wydukał skoczek. Dziewczyna spoważniała. To był jednak poważny moment, mimo że dusiła w sobie śmiech. Ale jednak Morgenstern był uroczy, kiedy się rumienił i wahał.
 - Thomas, znam cię od trzech dni – zaczęła cicho dziewczyna. Austriak pokiwał głową. A więc jednak. Odwrócił się i chciał odejść. Zrobił może ze trzy kroki, kiedy drobna dłoń złapała go za nadgarstek. Odwrócił się. Blanka uśmiechała się do niego szeroko.
 - O co chodzi? – spytał, nie rozumiejąc nic. Nic a nic. Dziewczyna zrobiła krok do przodu, wspięła się na palce i delikatnie pocałowała go w policzek. Nim zdążył zrozumieć, co się przed chwilą wydarzyło, Blanki już nie było.
Miałam tylko problem z Gregorem. Nienawidził mnie, a ja nie byłam w stanie zrozumieć, dlaczego. Myślałam, że to przez jego konflikt z Thomasem.
- Może mieli cię dość w domu? – rzucił, niby od niechcenia, niby nie do końca świadomie. Grabarska skrzywiła się nieco. Bingo. – Mamusia nie chciała już na ciebie patrzeć? Może cię nie kocha?
To był moment, kiedy poznałam Toma Hilde. Czasami myślę, że byliśmy przyjaciółmi, zanim jeszcze na siebie wpadliśmy. Pokrewieństwo dusz, nie wiem. Grunt, że stał się dla mnie najważniejszą, po Thomasie, osobą.
- Blanka Grabarska, z Polski. Kuzynka Alexa Pointnera – odparła cicho, wycierając łzy. Skoczek nic na to nie odpowiedział. Zanurzył rękę w kieszeni sportowej bluzy i po chwili wyjął z niej paczkę chusteczek i cukierka w czekoladzie. Wyciągnął dłoń w stronę Polki.
 - Chcesz? – spytał krótko. Przytaknęła, dzielnie się uśmiechając. Skoczek usiadł obok niej, nic nie mówiąc. Blanka położyła mu głowę na ramię.
Nigdy nie spotkałam kogoś tak wspaniałego, jak Tom. Tak bezinteresownego przyjaciela. Chyba nie ma drugiej takiej osoby, jak Hilde. Opowiedziałam mu wszystko, o tym układzie, o mojej matce, naszych relacjach.
- Moja matka zawsze chciała śpiewać, tak jak ja – powiedziała cicho Grabarska, mnąc w dłoni jasnoróżową serwetkę. – Ma cudowny głos, naprawdę. Ale… zaszła w ciążę z moim ojcem, przypadkiem. Nie chciała być matką, jeszcze nie. Ale jej rodzice nie pozwolili usunąć ciąży. Musiała wyjść za człowieka, którego nawet nie kochała, urodzić dziecko, którego nie chciała i porzucić marzenia o śpiewaniu na scenie. – Hilde bez słowa podsunął jej czekoladkę, którą dostał w prezencie do kawy.
Naprawdę zależało mi na Thomasie. Wtedy byłam przekonana, że go kocham, teraz wolę nie używać tego słowa. Nie, jeśli chodzi o mnie i niego. Ale jeszcze niedawno byłam przekonana, że to z nim spędzę resztę swojego życia.
Z Koflerem też miałam świetny kontakt. Właściwie to dogadywałam się ze wszystkimi w zespole, oprócz Gregora. Cały czas nie rozumiałam, dlaczego tak mnie nienawidzi.
Przypadkiem usłyszałam rozmowę Thomasa i Pointnera.
- Wygrałbyś. Wygrałbyś, Morgen, gdybyś się skupiał na skokach, a nie na Blance. Cokolwiek się między wami faktycznie dzieje, skończ to, jeśli chcesz wygrywać.
 - Nie masz prawa mi mówić, co mam robić – prychnął skoczek.
- Tak się składa, że częściowo mam.
Moja matka miała na ten temat takie samo zdanie. Miałam się nie zakochać w Thomasie, bo uczucia wszystko niszczą. Zapomniałabym, po co tam byłam. Problem w tym, że ja już byłam w nim szaleńczo zakochana i nie obchodziło mnie, co myślą inni.
Kofler opowiedział mi o siostrze Gregora. Wyjaśnił mi, o co mu chodziło, przynajmniej częściowo.
- Gregor nie jest w gruncie rzeczy taki zły – odparł. Polka spojrzała na niego z wściekłością w miodowych oczach.
 - Nie broń go, Andreas – powiedziała gwałtownie. Przyjrzał się jej uważnie. Nie, nie mógł się mylić. Te oczy, lekko drżący głos, kiedy się denerwowała…
- Nie znasz go tak, jak ja, Blanka – odrzekł skoczek. – Po prostu… Gregor miał kiedyś siostrę. Eva, miała na imię Eva. Byli ze sobą bardzo związani, ale ona uległa wypadkowi. Zmarła w szpitalu, przy Gregorze. Trzymał ją cały czas za rękę. – Blanka nie do końca wiedziała, co ma na to odpowiedzieć. Współczuła Schlierenzauerowi, ale czy to było upoważnienie do takiego zachowania?
 - To smutne – rzekła w końcu. Kofler pokiwał głową.
 - To dlatego, że jesteś do niej podobna – powiedział. – Do Evy. Macie niemal identyczne oczy. I podobny głos. Ona też śpiewała. Nie zrozum mnie źle, nie pochwalam zachowania Gregora, ale on po prostu za nią tęskni.
Tego samego dnia, wieczorem, poszłam z chłopakami na miasto, do jakiejś knajpy. Wtedy Thomas po raz pierwszy mnie pocałował, nareszcie mnie pocałował.
- Świetnie ci idzie – rzucił, śmiejąc się cicho. Grabarska odwróciła się gwałtownie w jego stronę. Zbyt gwałtownie. Zachwiała się mocno. Zamknęła oczy, przekonana, że zaraz upadnie na zmarznięty chodnik. Poczuła czyjeś silne ręce wokół swojego ciała.
 - Jednak nie idzie ci tak świetnie – stwierdził Morgenstern, uśmiechając się. Uśmiechał się, cholera, jak on cudownie się uśmiechał! Wciąż trzymał ją w swoich ramionach.
 - Jak widać, nie jest dobrze – powiedziała słabo dziewczyna. Nie potrafiła się skupić. Nie, kiedy tak na nią patrzył. Czyste niebieskie tęczówki, jak letnie, bezchmurne niebo. – Możesz mnie już puścić, postaram się nie zabić – rzuciła, próbując się roześmiać. Morgenstern pokręcił głową.
 - Nigdy cię nie puszczę. – Pocałował ją. Oboje czekali na to od dawna. Wreszcie nikt im nie przeszkodził. Dotknął swoimi wargami jej ust, miękkich, delikatnych, pokrytych truskawkowym błyszczykiem. Tak długo na to czekał. Ale było warto. – Nigdy cię nie puszczę – powtórzył, kiedy w końcu oderwali się od siebie.
Do dziś pamiętam, jak mi powtarzał, że nigdy mnie nie puści. Naprawdę tak myślał, wiem to. Nadal tak pewnie myśli. Tylko ja sama wyrwałam się z jego objęć. Cholera, tak bardzo go zraniłam...
Hilde chyba już wtedy coś przeczuwał. Martwił się o mnie. Cały czas pytał, czy jestem pewna tego związku. Wtedy byłam.
- Dam sobie radę, Tom. – Przystanęła, odwracając się w jego stronę. – Jestem już dużą dziewczynką.
- Thomas cię zrani kiedyś, Blanka – powiedział cicho skoczek. Nie chciał mieć racji. Tak cholernie marzył o tym, żeby to ona mogła kiedyś powiedzieć „a nie mówiłam”.
- Nie zrani mnie. Kocha mnie – odparła. – On mnie naprawdę kocha, Tom.
To ja zraniłam Thomasa, a nie on mnie. I to w najgorszy z możliwych sposobów.
Zaczęło się idiotycznie, Kofler niechcący zamknął mnie i Gregora w jednym pokoju, na kilka godzin. Nie mieliśmy wyjścia, musieliśmy jakoś tam razem wytrzymać. Opowiedział mi o swojej siostrze, wszystko to, czego nie powiedział Andreas.
- Tamtego roku zaczynałem skakać w Pucharze Świata. Eva, moja siostra, była ode mnie trzy lata starsza. Chciała studiować fizjoterapię, więc jeździła ze mną na zawody, wspierała mnie. Kochała śpiewać, tak jak ty. Miała nawet podobny głos. I oczy, takie dziwne, żółte, jakby… – urwał, szukając określenia na ten specyficzny dla ludzkich tęczówek kolor.
- Miodowe – podpowiedziała Blanka. – Tak wszyscy mówią o moich oczach. – Pokiwał głową.
- Niedługo potem ona i Thomas zostali parą, a ja zaprzyjaźniłem się z Morgenem – kontynuował swoją opowieść Gregor. – Eva była naprawdę szczęśliwa. Ale kiedyś pokłócili się, na ulicy. Biegła, nie patrzyła, gdzie. Wpadła pod samochód, na jego oczach. Przez niego. – W orzechowych tęczówkach Schlierenzauera zapłonął ogień. – Byłem przy niej cały czas, do śmierci. Thomas się bał – prychnął skoczek.
Ja mówiłam o swojej matce, o naszych relacjach. Thomas zaczął być o niego zazdrosny, jakby coś przeczuwał. A przecież nic się jeszcze między nami nie wydarzyło.
Kiedyś zadzwonił do mnie tata. Nie rozmawiałam z nim od wyjazdu. Chciał mi powiedzieć coś ważnego, ale ja spieszyłam się na spacer z Thomasem. Obiecałam, że zadzwonię później, ale nigdy tego nie zrobiłam.
Coś zaczęło mnie przyciągać do Gregora. Zaprzyjaźniłam się z nim. Czasami mnie odrzucał, zachowywał się jak dupek, czasami był wspaniały. Nie rozumiałam go, ale za wszelką cenę chciałam do niego dotrzeć.
- Jesteś moim przyjacielem, Gregor – stwierdziła radośnie. – W jakiś pokręcony sposób nim jesteś. – Chciała pocałować go w policzek, ale Schlierenzauer w tym samym momencie odwrócił głowę. Blanka natrafiła wargami na jego usta i natychmiast wybuchła śmiechem.
Potem pierwszy raz przespałam się z Thomasem. Czułam, że coś było nie tak. Nie wiedziałam, co, właściwie to wszystko powinno być w najlepszym porządku. A jednak nie było. Musiałam przed nim udawać, że nic się nie dzieje. Znowu zwróciłam się do Toma, zadzwoniłam do niego, po prostu, żeby porozmawiać z kimś, kto mnie rozumiał i wspierał w stu procentach. Przyjechał do Innsbrucka, żeby upewnić się, że wszystko ze mną w porządku.
- Spacer? – zaproponowała. – Innsbruck wygląda pięknie. – Hilde zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy Blanka świadomie unikała odpowiedzi na jego pytanie. A potem pokiwał głową, poprawiając kolorową czapkę tkwiącą na jej włosach.
- Ale do jakiejś kawiarni – powiedział. – Nie wytrzymamy długo na tym mrozie. – Roześmiała się, z ulgą wyczuł, że ten śmiech był szczery.
- Norweg boi się zimna? – spytała przekornie. Tom uśmiechnął się delikatnie.
- Norweg boi się o ciebie – odparł.
Gregor cały czas pytał, czy wszystko w porządku. Widział, że coś się dzieje. W końcu powiedziałam mu, że tęsknię za Polską, za rodziną.
- Teraz my jesteśmy twoją rodziną, Blanka – rzekł łagodnie, obejmując ją lekko. – Zawsze możesz na nas liczyć. Pamiętaj. – Uśmiechnęła się lekko.
- Jesteś dla mnie jak brat, Gregor – powiedziała. Jego przystojną, młodą twarz rozjaśnił delikatny uśmiech.
Wtedy jeszcze nie miałam pojęcia, dlaczego jego uśmiech był taki smutny. Nie wiedziałam, co do mnie czuje.
W Oberstdorfie Tom miał wypadek, poważny. Nie chciałam zostawiać go sama w szpitalu, uparłam się, że nie wrócę do hotelu. Gregor został ze mną. W końcu zasnęłam w szpitalu, przy nim.
- Blanka – szepnął, gładząc jej ramię. – Wszystko w porządku. Tom będzie skakał. – Nie miał pojęcia, czy go słyszała, czy nadal spała. Na jej bladej twarzy pojawił się delikatny, niemal niezauważalny uśmiech. Schlierenzauer delikatnie wziął ją na ręce i wyszedł ze szpitala, w ciemną noc, niosąc uśpioną Polkę przez niemiecki Oberstdorf.
W Sylwestra, o północy, zdałam sobie sprawę, że nie kocham Thomasa. To był cios, coś okropnego. Chciałam go kochać, bo wtedy wszyscy byliśmy szczęśliwi.
Potem zadzwoniła matka i powiedziała, że tata nie żyje. Że zmarł już jakiś czas temu, a ona nie chciała mnie odrywać od robienia kariery. Uciekłam z hotelu, schowałam się na Bergisel. Znalazł mnie Gregor, a ja cieszyłam się, że to akurat on, nie ktokolwiek inny. Czy już wtedy wiedziałam, że go kocham? Chyba jeszcze nie. Ale był mi bardzo bliski.
- Gregor…
 Spojrzał w stronę, z której dochodził głos. Siedziała skulona w kącie, z kapturem kurtki narzuconym na głowę. Drżała od tłumionego płaczu. Tylko oczy błyszczały w półmroku, błyszczały bólem, łzami, przerażającą pustką. Podszedł do niej i ukucnął obok dziewczyny.
 - Blanka, co się stało? – spytał łagodnie. Broda jej drżała. Otarł palcem łzy z jej policzka.
 - Zadzwoniła do mnie matka – zaczęła szeptem. – Powiedziała, że… że mój ojciec… tata… zmarł dzień przed… przed Sylwestrem, a-ale ona nie… nie chciała mnie odrywać od śpiewu. Przyszłam tu, bo… bo stąd widać cmentarz i… sama nie wiem, co sobie myślałam. – Zaśmiała się smutno. Spojrzała mu prosto w oczy, widział, jak znowu próbowała być silna mimo wszystko, jak próbowała się nie załamać. Widział, że tak naprawdę jeszcze nawet nie płakała.
 - Chodź tu – mruknął, wyciągając ręce i przyciskając ją do siebie. Wtuliła mu twarz w obojczyk, pociągając nosem. – Płacz – szepnął. Wiedział, że tego potrzebowała, a znał ją na tyle dobrze, by zdawać sobie sprawę, że będzie się od niego powstrzymywać.
 - To boli, Gregor – jęknęła Grabarska. Wyplątała się z jego objęć i spojrzała mu z rozpaczą prosto w oczy. – Kiedy ostatni raz z nim rozmawiałam… chciał… chciał mi coś powiedzieć, a-a ja… wolałam iść gdzieś z Thomasem, niż rozmawiać z tatą…. – Drżały jej usta, drżał jej oddech, kiedy nabierała powietrza do płuc, wydawało jej się, że cały świat drży.
 - Nie mogłaś wiedzieć.
 - Jestem złym człowiekiem, Gregor. – Otworzył usta, by coś powiedzieć, zaprzeczyć, ale położyła mu palec na wargach. – Jestem. Przecież ranię wszystkich wokół.
 - Nieprawda – powiedział twardo. Uśmiechnęła się smutno.
 - Chciałabym w to wierzyć, Gregor. Naprawdę bym chciała.
 Martwił się o nią. Chciał jej pomóc, ale wiedział, że to ona sama pierwsza musiała sobie dać z tym wszystkim radę. Przygryzł niepewnie dolną wargę.
 - Martwiliśmy się o ciebie. Wszyscy – rzekł cicho. – Cholera – syknął. – Powinienem powiedzieć chłopakom, że jesteś bezpieczna. Zaczekasz tu na mnie chwilę? – spytał niepewnie. Podszedł do drugiej ściany, wyjmując z kieszeni komórkę. Szybko wybrał numer Koflera.
 - Znalazłem Blankę. Jest cała i zdrowa. Zabiorę ją do hotelu – poinformował półgłosem. – Pogadamy później.
 - Thomas? – spytała cicho Grabarska. Odwrócił się do niej. Stała, opierając się plecami o ścianę, jakby bała się, że bez tego za chwilę upadnie.
 - Kofler – odparł. Pokiwała głową. Podeszła do niego, niepewnie, nadal drżąc i przytuliła się do niego, tak po prostu. Jakby nigdy jej nie zranił. Jakby wszystko zawsze było w porządku. Pogłaskał ją delikatnie po włosach. Nie mówił jej, że wszystko będzie w porządku. Nie miał prawa jej tego mówić.
 - Kiedyś będzie łatwiej – mruknął tylko. Pokiwała głową.
 Do głowy przyszła jej gorzka myśl, że gdyby znalazł ją Thomas, nie potrafiłby jej pomóc, a ona nie potrafiłaby mu powiedzieć, co się stało. Już nie.
Nie potrafiłam już rozmawiać normalnie z Thomasem. Właściwie mogłam wtedy dogadać się tylko z Gregorem. I nadal powtarzałam mu, że jest dla mnie jak brat, nie wiedząc, jak bardzo go tym ranię. Wyciągnął mnie na spacer po mieście, dla mojego dobra. I wtedy wszystko się zmieniło.
- Spadam. Nie muszę cię niańczyć - stwierdził, zaciskając wargi. Grabarska zrobiła kilka kroków w jego stronę.
- Jaki ty masz, do cholery, problem? - wycedziła. - W co ty grasz, Schlierenzauer, co? Co ty odwalasz?
- Chcesz wiedzieć, jaki ja mam problem? - spytał zaczepnie. - Chcesz wiedzieć? CIEBIE! Ty jesteś moim cholernym problemem, Blanka. Wyglądasz jak moja siostra, która nie żyje, która zginęła przez Morgensterna, a ty z nim jesteś, sypiasz z nim i jesteś szczęśliwa, a to powinna być Eva, nie ty! Nienawidzę cię, odkąd cię poznałem, ale kiedy byliśmy zamknięci w jednym pokoju, coś się zmieniło. Zobaczyłaś, jaki jestem, a ja zobaczyłem, jaka ty jesteś. I to jest mój problem! To, jaka jesteś, jak krucha, to, że ciągle muszę cię ratować, a najchętniej rzuciłbym to w cholerę, byle być dalej od ciebie! Ty jesteś moim problemem, bo cię kocham, Blanka! Kocham cię - rzekł miękko. Rozchyliła lekko drżące wargi.
- Gregor... dlaczego mi to mówisz? - spytała rozpaczliwym, pełnym bólu szeptem.
- Bo nie chcę spędzić całego życia zastanawiając się, co, jeśli mnie kochałaś, a ja milczałem - odparł, uśmiechając się smutno.
Wygrał Turniej Czterech Skoczni, ale nawet się z tego nie cieszył, przeze mnie. I wtedy do mnie dotarło, że Thomas nigdy nie był prawdziwą miłością, tylko zauroczeniem.
- Kocham cię - szepnęła, zanim ta myśl do końca uformowała się w jej głowie. Otworzył szerzej oczy, wpatrując się w nią z niemym pytaniem.
- Jak... jak to? - spytał cicho, ściągając brwi. - Ty? Mnie?
Uśmiechnęła się smutno, patrząc na niedowierzanie w jego oczach. Pokiwała powoli głową.
- Chyba... chyba tak.
Zagryzła wargi. Ta myśl uderzyła ją z prędkością rozpędzonego samochodu, nagle, niespodziewanie, może trochę bez sensu. A jednak to wszystko miało sens, nagle wszystko się ułożyło. Dlaczego czuła się winna po tym, jak spała z Thomasem. Dlaczego przestała kochać Morgensterna, dlaczego to Gregora szukała, kiedy potrzebowała pomocy. Idiotyczna, bezsensowna myśl nazwała uczucie, którego dotychczas nie potrafiła zdefiniować. Miłość. Kochała Schlierenzauera.
Zerwałam z Thomasem, ale Gregor miał mi to za złe. Zraniłam jego przyjaciela.
To wszystko coraz bardziej się komplikowało. Nie mogliśmy się odnaleźć, nie mogliśmy być razem. Wyjaśniłam wszystko Thomasowi, dla Gregora. I... i dalej nie mogliśmy się znaleźć.
Jak to możliwe, że dwójka kochających się ludzi nie potrafi być ze sobą, bo boją się reakcji innych? Dlaczego otoczenie, ludzie wokół nas, potrafią tak bardzo wpływać na nasze decyzje?
Kiedy Fettner i Kofler zobaczyli nas razem, znienawidzili nas. Bo oboje zdradziliśmy Thomasa, ja jego miłość, Gregor świeżo odbudowaną przyjaźń. Zawiedliśmy, na całej linii.
Walczyłam o  niego, ale on powtarzał, że tak dla wszystkich będzie lepiej. Nie było, żadne wyjście z tej sytuacji nie było i nie jest dobre. I chyba nigdy nie będzie.
Obiecałam sobie, że nauczę się bez niego żyć. Ale przyszedł do mojego pokoju, błagał o ostatnią szansę. Zamknęłam mu drzwi przed nosem. A potem spanikowałam, zrozumiałam, że nie umiem bez niego żyć.
- Kocham cię - wyszeptała. Na jego nieogolonej twarzy zajaśniał uśmiech. Nie ten, który najczęściej prezentował światu, sarkastyczny, chłodny, kłamliwy. Był całkowicie szczery. I był całkowicie szczęśliwy.
- Ja ciebie też kocham, mała - mruknął, całując jej włosy. - Najbardziej na świecie.
Nie przypominała już mu jego utraconej siostry. Przypominała mu tylko samą siebie, jego kruchą jak szkło, drobną, delikatną Blankę, którą chciał uratować od całego świata. Taką, jaką kochał najbardziej.
- Mała? - spytała kpiąco Grabarska. Schlierenzauer zaśmiał się cicho.
- Mała - przytaknął. - Maleńka. I moja.
Przyciągnął ją mocniej do siebie, oplatając ramionami.
- Twoja - zgodziła się.
- A teraz śpij. Śpij, skarbie - poprosił. - Zostanę z tobą.
To były najwspanialsze chwile w moim życiu, z nim, zapomniani dla świata, tylko ja i on. Stworzeni dla siebie. Chciałabym móc zostać w tamtej rzeczywistości, na zawsze w tamtym pokoju, z nim.
A teraz uciekłam, bez słowa, zostawiłam go samego w hotelu. Muszę to przemyśleć. Muszę... nie wiem, muszę zrozumieć samą siebie.
- Kochasz go? - spytała Magda, po kilkunastu minutach milczenia. Grabarska pokiwała głową.
- Jak nikogo na świecie - odparła cicho. - Ale nie wiem, czy nie jestem najgorszą rzeczą, jaka spotkała Gregora w życiu.
Dopiero w tym momencie głos jej się załamał. Po twarzy popłynęły tłumione łzy. Drobnym ciałem wstrząsały dreszcze.
Bezsenną noc spędziła na krześle w pokoju wynajętym przez Magdę, wpatrując się tępo w telefon, na którym widniała coraz większa liczba nieodebranych połączeń od Gregora.


~*~
Rekordowo długi i rekordowo nudny rozdział, pozdrawiam, ja.
Obiłam sobie siedzenie na łyżwach, auć.
Tak.

19 komentarzy:

  1. Przeczytałam całość w jeden dzień. Pokochałam to opowiadanie *-*. Kilka razy nawet się popłakałam... pisz dalej, bo to jest genialne <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ej no, jakby to powiedział mój nauczyciel historii, bez przesadyzmu.
    jaki nudny, jaki nudny? Mi się podoba pomysł z retrospekcją, fajnie było przypomnieć, co się działo z trzydzieści rozdziałów w tył :D
    I no serio, zrób w końcu by było prosto, by mogli się kochać i w ogóle by była tęcza i jednorożce i miłość, która nie rani <3
    Lol, chyba na przekór całemu Austria Team zacznę shippować Blankę i Gregora, lol lol, aż sama w to nie wierzę. ale nawet Gregor zasługuje na szczęscie, nie?
    A może nawet, zwłaszcza on zasługuje na szczęście. Po tych wszystkich latach życia tęsknotą za siostrą i nienawiścią do Thomasa?
    No, zdecydowanie niech będzie szczęśliwy!
    (ok, ja sama nie ogarniam tego komenatrza, ale trudno się mówi xd)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie, niech ona wraca do Gregora. Poitner jest okropny.
    Zapraszam http://zemsta-czy-milosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Normalnie kocham to opowiadanie :) rozdzial wcale nie nudny, juz nie moge sie doczekac nastepnego

    OdpowiedzUsuń
  5. PROSZĘ PISZ DALEJ, CZEKAM!!!!!!! BŁAGAM CIĘ UMIERAM Z CIEKAWOŚCI!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. KOBIETO MIEJ BOGA W SERCU I DODAJ KOLEJNY ROZDZIAŁ ! Przeczytałam dziś wszystkie rozdziały - na jednym oddechu - w ponad nie całą godzinę - tyle razy ile się śmiałam i płakałam, tyle emocji w życiu chyba nie doświadczyłam , to opowiadanie coś we mnie zmieniło < za co serdecznie dziękuje :) > nie trzymaj mnie dłużej w niepewności - pisz kolejne rozdziały - BŁAGAM ! jestem skłonna oszaleć z powodu ich braku < będziesz mnie miała na sumieniu :c > PS. Jesteś geniuszem literackim :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No i co...? Został mi jeden rozdział, a ja oczywiście musiałam zasnąć -.- Ale zaraz po obudzeniu nadrobiłam :) Czytam, czytam te pierwsze rozdziały, patrzę a tam ciągle 'Brak komentarzy' O.o Myślę sobie: Co Ci ludzie czytać nie umieją czy co... Nikt nie dotarł do tego opowiadania? A potem się okazuje, że to onet zawiódł i takie 'uffff' :D
    Jeeeeeeeeeeeeeeeeeej, te Twoje opisy uczuć *.* Masakra po prostu! Czytasz, czytasz i tak się w tym zagłębiasz, że po chwili zapominasz, że nie znajdujesz się z Austria Teamem, tylko w swoim pokoju, przy laptopie. Nie ukrywam, że Gregor to mój ulubiony skoczek yhy <3 i od samego początku, w głębi serca myślałam, że oni na pewno będą razem! :D No i się sprawdziło mmmmmmm <3
    Wszystkie te piękne rozdziały, pełne miłości - po prostu cudo! Ale niestety nic nie trwa wiecznie :c Szkoda mi biednego Thomasa. Szkoda mi Gregora. Szkoda mi Blanki. Ta sytuacja z tatą, ehh :c Ja nie wiem, jak można być taką matką... Trochę mi się nie spodobało to 'Kocham Ciebie, o Ciebie już nie, teraz kocham Ciebie'. Taka niezdecydowana nastolatka grrrrrrr. No ale cóż - serce nie wybiera w końcu ;) BŁAGAM, BŁAGAM NIECH ONI JUŻ SIĘ POGODZĄ I BĘDĄ RAZEM! :D
    Jejku, jak ja uwielbiam opowiadania o Austriakach! <3 'elf na nartach' Haahahah padłam :D No i cudowny, opiekuńczy Hilde, mmmmmmm.
    No i teraz: Co będzie dalej?
    Mam nadzieję, że nie będziesz nas długo dręczyć i dodasz nexta!
    Życzę duuuuuużo weny i pozdrawiam! :*

    Przy okazji zapraszam do mnie :) Nie ma tego dużo, mały zastój ;/ Ale nowy rozdział w przygotowaniu! ;)
    http://good-bye-my-almost-lover.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo prosze wstaw szybko kolejne <3 czytałam nawet na chemii i babka zabrała mi telefon... naprawde to jest takie świetne, że masakra :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Twoje opowiadanie zaczęłam czytać dopiero niedawno ale tak mnie wciagło, że ja niemogę. Dziewczyno Masz cudowny talent do pisania więc go nie zmarnuj. Tak wspaniale potrafisz opisać uczucia i przeżycia bohaterów, że nie raz próbowałam przytulić komputer!!! Bardzo mnie ciekawi jak potoczy się miłość Gregora i Blanki. Zastanawia też fakt czy Thomas da radę się pozbierać i wybaczy tym dwojgu. Biedny, samotny Thomi tak mi go żal ale nie krytykuję twojej decyzji. Mam nadzieję że na nowo ułoży sobie życie i będzie szczęśliwy.
    Przy okazji nie mogę doczekać się twojego następnego wpisu, będę czekać chodźby do kaca świata ale musisz go dodać bo to jak piszesz przekracza ludzkie oczekiwania.
    Powodzenia, weny, weny i jeszcze raz weny!!!

    Zapraszam też do mnie. Może to nie jest to co ty tu tworzysz Ale autorka(czyli niestety ja) ma nadzieję, że napiszcie o jej błędach i dacie do zrozumienia co powinna zmienić :)
    http://kocham-ns.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  10. Prosze dodaj chocby jeden rozdzial juz ostatni ale dodaj. Caly czas sie zastanawiam ci bedzie dalej. Czy Gregor i Blanka besa razem? No i oczywiscie Thomas... szkoda go troche, bo widac, ze kocha Blanke. Czuje sie jakbym to ja przezywala, jakvy to bylo naprawde. A to tylko opowiadanie :( jesli nie masz zamiaru nic dodawac to chociaz napisz.

    OdpowiedzUsuń
  11. pisz dalej bo jest to zajebiste. Mialam momenty ze smialam sie jak pojebana np. Jak kot zalozyl rozowa sukienke i takie gdzie bylam bliska placzu

    OdpowiedzUsuń
  12. Cześć, ostatnio zostałam nominowana do Liebster Award, i moim zdaniem było nominować 11 innych blogów. Jesteś jedną z osób nominowaną przeze mnie :) Ale co to jest LBA? "Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za " Dobrze Wykonaną Robotę ". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. (...) należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 blogów ( informujesz ich o tym ) i zadajesz im 11 pytań. (..)" Ja postanowiłam się w to bawić,mam nadzieje że i ty się ucieszysz i weźmiesz udział w tej akcji. Pytania i więcej informacji znajdziesz na scratchthecloud.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. przeczytanie wszystkich 30 rozdziałów na raz było świetne, bo zawaliłam połowę nocy, ale piszesz cudownie więc było warto, teraz się tylko zastanawiam jak ja wytrzymam do czasu kiedy dodasz nowy rozdział, bo cholernie nie mogę się doczekać co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  14. Przeczytałam wszystkie rozdziały na raz, domagam się kolejnego, to opowiadanie jest GENIALNE! Pisz dziewczyno, pisz, bo chyba zaraz oszaleję jak nie dowiem się co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Błagam cię, dodaj kolejny. Już mnie nosi normalnie, bo nie mogę wytrzymać z tej niewiedzy. Dodaj szybko rozdział. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  16. Proszę dodaj następny rodział ! :** boskiieee opowiadanie ;3 <3 pozdrawiam~Kaśka z Zamościa :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kiedy nastepny rodzial ? Fantastikooo opowiadaniooo <3

    OdpowiedzUsuń
  18. Super ! :* Zapraszam do mnie http://difficultworlds.blogspot.com/!

    OdpowiedzUsuń
  19. Super ! :* Zapraszam do mnie http://difficultworlds.blogspot.com/!

    OdpowiedzUsuń